Dariusz Młynarski

16 listopada 2017

Aby w pełni skorzystać z treści tego wpisu, warto najpierw przeczytać poprzedni, o ten. Więc jeśli go jeszcze nie znasz, przeczytaj koniecznie (klik).

Już?

Zatem wiadomym jest, że podstawą osiągania każdego efektu jest trzymanie się procesu, czyli krok po kroku realizacja tych działań, które tu i teraz możesz wykonać, a są one działaniami zbliżającymi Cię do celu.
Wiadomo jest też, że najlepiej, aby te działania były nawykami, czyli czymś, nad czym nie będziesz deliberować, tylko po prostu to zrobisz.

Prosta technika dzięki której nauczysz się regularnego robienia tego, co trzeba

Pozostaje pytanie jak wykształcić nawyki, które będą równie automatyczne, jak mycie zębów. Jak dzięki temu sprawić, że dzień po dniu będzie robione to, co zrobione zostać powinno.

Tworzenie nawyków nie jest łatwe, bo wymaga WYSIŁKU, by przez pewien czas robić coś regularnie. Trzeba mieć pomysł na to, by się przypilnować na tyle długo, aż rzecz zacznie być automatyzmem. Może to być cokolwiek: nowy sposób odżywiania, codzienne ćwiczenia fizyczne, telefony do klientów, budowanie stron internetowych, czy jakakolwiek inna regularna czynność, która przesuwa Cię coraz bliżej efektu końcowego.

Dobra wiadomość jest taka, że wyrobienie nawyku zajmuje zaledwie kilkadziesiąt dni (między 20 a 90, zależnie od rodzaju działania). I aby to zrobić, najlepiej zrobić z tego zabawę, formę GRY ze samym sobą.

Skąd to wziąłem

Technikę zapożyczyłem od Rafała Mazura (ZenJaskiniowca.pl), który z kolei wziął ją od niejakiego Andy’ego Frisella (który prowadzi bloga i podcast pod nazwą MFCEO, co jest skrótem od Mother Fucking CEO, co mówi nam co nieco o stylu komunikacji tego młodego, acz niezwykle skutecznego przedsiębiorcy).

Dziękuję obydwu panom, podaję dalej w świat, ponieważ moim zdaniem jest to prawdziwie rewolucyjna technika. Sam stosuję ją już kilka tygodni i odczuwam wyraźne przyspieszenie w moich procesach. Za jakiś czas podzielę się wrażeniami z dłuższego działania według tej metody.

Opis techniki

Metoda w oryginale nazywa się Power List, Rafał Mazur nazywa ją „5 zwycięstw dziennie”. Nieważne, wybierz sobie nazwę, która Ci bardziej pasuje.

Z narzędzi potrzebny Ci jest zeszyt, notatnik, czy inny kalendarz.

Rano lub wieczorem poprzedniego dnia wybierasz i zapisujesz na jednej stronie notatnika 5 (słownie: pięć) działań, które wykonasz tego dnia. Nie mniej i nie więcej. Pięć.

Wybierasz takie zadania, które w kontekście celu Twoich działań są KLUCZOWE, stanowią kamienie milowe. Czyli NIE wypisujesz na liście rzeczy typu „mycie zębów” czy „spacer z psem przed pracą”, zapisujesz konkretne działania przybliżające do celu.

Biorąc pod lupę proces odchudzania, gdzie celem jest szczuplejsza figura, dobrym działaniem będzie „30 minut treningu kardio” lub „konsultacja z dietetykiem”.Jeśli chodzi o rozwój zawodowy, może to być „3 spotkania z potencjalnymi klientami”.

Następnie zabierasz się za wykonanie wszystkich 5 zadań. Na tym się skupiasz i tylko to robisz. Dodatkowe zalecenie Andy’ego Frisella jest takie, aby wykonanie pięciu kluczowych zadań zajmowało nie więcej niż kilka 3, 4 godziny. Sensem metody nie jest bowiem narzucenie sobie 16-godzinnego dnia pracy, jest nim WYKONANIE 5 KLUCZOWYCH ZADAŃ.

Kiedy zadanie jest wykonane, skreślasz je. Kiedy wykonane jest wszystkie 5 zadań, na kartce piszesz wielkie Z jak ZWYCIĘSTWO. Jeśli nie udaje Ci się wykonać wszystkich 5 zadań, piszesz P jak porażka.
Kiedy zaliczasz 6 dni w tygodniu, masz zaliczony tydzień. I tak dalej.

Jeśli dane zadanie ma być wykonywane regularnie, ma stać się nawykiem…

… jak np ćwiczenia fizyczne przy dbaniu o sylwetkę, to kolejnego dnia znów pojawia się na liście. Kiedy jest z powodzeniem wykonane przez kilkadziesiąt dni z rzędu, to prawdopodobnie jest już nawykiem.  Raczej będziesz nadal je wykonywać, nawet bez zapisywania. Wtedy znika z listy, a w jego miejsce pojawia się nowe.

Metoda jest inspirowana grą i działa trochę jak dobra gra. Kiedy w coś grasz wykonujesz trudne czynności, pokonujesz przeszkody czy innych wrogów i wygrywasz poziom, po czym wchodzisz na następny. Umysł gracza „karmi się” tymi małymi zwycięstwami, gracz odczuwa satysfakcję, która sprawia, że gra dalej. Dobra gra zawiera wiele poziomów, gdzie wejście na KOLEJNY jest relatywnie łatwe, udaje się po kilku próbach. Dlatego wciąga.

Gra w 5 kluczowych zadań też wciąga. Poziomem w tej grze jest zaliczenie dnia, a wytworzona w ten sposób satysfakcja nie pozwala przestać. Dlatego coraz chętniej wyznaczasz kolejne 5 kluczowych zadań na kolejny dzień.
Technika jest tak prosta, że aż podejrzana. Działa świetnie, ale tylko poprzez własny test możesz zobaczyć, jak sprawdzi się u Ciebie.

Dlaczego na piśmie?

Jako człek mocno technologiczny miałem swoje obiekcje wobec pisemnej formy rejestrowania zadań. Zaraz wymyśliłem sposób, aby całość tematu ogarnąć za pomocą dwóch aplikacji w iPhonie. Pierwsza, to zaawansowana lista zadań i projektów zgodna z metodologią GTD, o której napiszę innym razem. Druga to, całkiem zreszta niegłupia, apka pomocna w wyrabianiu nawyków.

Ostatecznie przekonałem się jednak do wersji pisemnej, a to po rozmowie z zaprzyjaźnionym lekarzem psychiatrą, któremu zreferowałem cała metodę.

Zaprzyjaźniony psychiatra do samej metody odniósł się pozytywnie.  Nalegał jednak na zapisywanie zadań na papierze i wytłumaczył mi, dlaczego.

Pisząc coś na papierze podejmujemy wysiłek. Zapisanie zdania na kartce wymaga uwagi i generalnie angażuje mózg bardziej niż zaznaczenie czegoś w telefonie. Dlatego „wchodzi” lepiej, a to zaś wzmacnia koncentracje na tym, o czym się napisało.

Kiedy mi to tłumaczył, przypomniała mi się historia z dzieciństwa i młodości. Kiedy przygotowując się do sprawdzianów w szkole, robiłem wymyślne ściągi. Właściwie prawie ich potem nie używałem, po prostu, jak zrobiłem porządną ściągę, to już umiałem co trzeba.

Dlatego finalnie zakupiłem specjalny, porządny zeszyt i zapisuje swoje 5 zadań na papierze.

Ciąg dalszy nastąpi

Za jakiś czas podzielę się wrażeniami z dłuższego grania w tę grę. Ciekaw jestem też Twoich odczuć i doświadczeń.

A jeśli to, co powyżej przeczytałeś jest według Ciebie wartościowe, podaj dalej korzystając z przycisków poniżej i wrzuć komentarz.

Do następnego razu – Dariusz.

Autor: Dariusz Młynarski

Cześć! Jestem przedsiębiorcą, sprzedaję skuteczne produkty dla zdrowia i urody i pomagam budować biznesy w naszej branży. Dzielę się tym, co działa!

Wpisy powiązane

[Motywacja] Refleksja po pięćdziesiątce

[Motywacja] Refleksja po pięćdziesiątce

Czołem! Dedykuję niniejszy wpis ludkom po 40-ce, którzy jeszcze nie osiągnęli w życiu tego, co się zamarzyło do tej pory, a jednocześnie, z jakiegoś powodu, nie walczą o to, bo potrzebna jest jakaś magiczna, jeszcze nie odkryta motywacja. Kolejne urodziny I kolejne w...

Kiedy Facebook zablokuje konto reklamowe…

Kiedy Facebook zablokuje konto reklamowe…

A więc masz na Fejsbuniu konto, konto reklamowe i budujesz tam swój mniejszy lub większy biznes. Zrobiłeś wszystko jak trzeba. Fejsbunio buduje Ci grupy docelowe złożone z Twoich klientów i o-mało-co-klientów. Bloga nie masz, bo nie umiesz zrobić, albo Ci się nie...

Komentarze

0 Komentarzy

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Produkty w koszyku